Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

całą akcję poważną montować, potęgować momenty dramatyczne, tragiczne — z tym jedynie celem ukrytym, aby ona jaknajefektowniej błysnąć mogła odwrotną stroną swego medalu. Widzi pan: oto co znaczy być poetą w dzisiejszych czasach!
— Panie! — zauważył stary piosenkarz, ocierając łzy jedwabną chustką kolorową — Ona, ta pańska Lala, ma genjalne wyczucie dzisiejszej rzeczywistości artystycznej!
— Wybaczy pan! — rzekł chłodno poeta — Tak to znów nie jest, ale — ten film może istotnie doskonale pójść i wybornie Lalę w świecie zareklamować! To pewne.
— Więc jednak będzie pan robił ten dramat od — do —
— Pan pozwoli! — przerwał mu Polata — Robisz zaczyna mnie z tym patałachem bujać. Podsuwają mi inne jakieś obrazy — to można, panie, każdy może mieć dobry pomysł, zwłaszcza w filmie, ale ja odrazu powiedziałem: Nie! — I to twardo: Nie, w tych — że tak powiem — „ramach“ swego „Rajskiego Ptaka“ nie umieszczę. W tych „ramach“ zróbcie sobie inny film, mogę go nawet ostatecznie anonimowo w jakimś rabelaisowskim momencie zrobić ja — piliśmy, nie chciałem zbyt ostro odmawiać — ale mój „Rajski Ptak“ w to — „nie polezie“. Bujanie trwa, patałach — sekretarz Robisza — telefonuje, wreszcie — jedziemy do Lali.