Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie, panie. Złość to też nie gniew, który człowieka czasem porwie, nie ta nasza polska pasja. Złość to zło, które człowieka nurtuje, którego człowiek z serca wyrzucić nie chce. I to szkodzi piękności, to jest, zdrowiu duchowemu, a przez to — nerwom. I wierz mi pan: Przez grzech przeciw uczuciu zaszkodził pan swemu zdrowiu duchowemu, swemu duchowemu pięknu, przez to znów — nerwom. Jesteś pan — chory na nerwy skutkiem „złości“, jaka się w panu nagromadziła.
— Jakaż znów złość! — żachnął się oberżysta-Cierpię!
— Przez upór i zatwardziałość! — podkreślił emeryt — Jesteś pan ciężko chory — przez to właśnie.
— Nie mam na lekarzy ani sanatorja.
— Ja pana do sanatorjum nie posyłam! — uśmiechnął się pan Piekarski — Sanatorjum! Jakież sanatorjum piękniejsze znajdziesz pan od tego świata, tak cudownie przez Boga stworzonego? Nie wystarczy panu ta wioska? Gdzie znajdziesz pan lepsze lekarstwo na podtrzymanie wiary w życie — co niby jest głównem zadaniem sanatorjum dla chorych nerwowo. Niedawno jeszcze były wichry dzikie, śnieg z deszczem chlastał ziemię, a dziś — patrz pan na te irysy, jak bladozielonemi szpicami swych szabel kłują skorupę ziemi i wydostają się na słońce i świeże powietrze. A człowiek nie mógłby swym rozumem, sercem, duszą? Mając tyle pomocy Boskiej, tyle