Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednak — przykro mu było.
Kasieńka, dowiedziawszy się o wyjeździe poety, skrzywiła się ledwo dostrzegalnie, ale zaraz powiedziała:
— Nic w tem wszystkiem nie widzę nadzwyczajnego. Mieli kręcić jego film, przecie mówił. Ta Lala ma do dyspozycji auto.
— Skąd wiesz?
— Takie panie zawsze mają. Więc ona lata po całej Polsce. Cóż winien, że po niego przyjechała niespodziewanie i zabrała go. Poeta, ma do czynienia z ludźmi, człowiek światowy —
Tu głos drgnął jej nieco, ale opanowała się i dodała spokojnie:
— Po tatusia, ani po mnie nikt autem nie przyjedzie, niema obawy!
I zaczęła mówić o pracy szkolnej z matemy.


XXXVII.

— Proszę was, panie Brat! — kończył swe przemówienie pan Piekarski — Gdzie jak gdzie, ale w zakresie przysłów naród polski jest napewno genjalny. Wie o tem i uznaje każdy, kto dużo wycierpiał. I otóż ten naród mówi: „Złość piękności szkodzi“. Rozumiecie to? Ma naród polski istotnie rację. Złość piękności szkodzi. Ale jak to należy rozumieć? Czy tylko w ten sposób, że jak się kto złości, to się brzydko wykrzywia?