Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —

dwóch dobrych znajomych. Wobec tego podałem pana Dmowskiego, którego znałem, i pana Paderewskiego, który znał mego ojca i stryja, ale o mnie z pewnością nigdy nawet nie słyszał. Obaj mieli być w tym czasie w Ameryce; jak w parę dni później telegramy doniosły, obaj właśnie wówczas z Ameryki wyjechali, tak, że pomyślne załatwienie mej sprawy było więcej niż problematyczne.
Zapłaciwszy ciężkie pieniądze za ów telegram, dowiedziałem się, że na odpowiedź mam czekać do sześciu tygodni, a oprócz tego otrzymałem kartkę, świstek wydrukowany w języku rosyjskim, ale z amerykańskiem prostactwem malujący mi różne przyjemne perspektywy, wynikające z lekkomyślnego mego kroku. Wśród nieprzyjemnych rzeczy, jakich tam było pełno, napisano też, że nawet, jeśli dostanę pozwolenie na podróż do Ameryki od amerykańskiego ministerstwa spraw zewnętrznych, władze emigracyjne mogą mnie odesłać z powrotem do Japonji lub Władywostoku pod zarzutem, że jestem warjatem. Że zaś człowieka, który wobec takich perspektyw tę podróż przedsiębrał, istotnie nie tylko można było, ale wprost należało brać za warjata, przeto było 99 przeciw 100, iż zostanę odesłany z powrotem.
Nie zrażając się tem wszystkiem poprosiłem, aby mi odpowiedź zadepeszowano do konsulatu amerykańskiego w Jokohamie, w Japonji postanowiwszy na nią czekać, a w danym razie starać się o możliwość dalszego przejazdu.
Była jeszcze jedna władza, niezbyt wprawdzie dla mnie miarodajna, ale nibyto uznawana — władza rosyjska, jakiś tam komisarjat morski. Czesi mówili mi, że się bez pieczęci tego komisarjatu mogę zu-