Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 244 —

bary, „grillroomy“ i „dining-roomy“, organizacje „Y. M. C. A.“, mieli własną pocztę. Zagospodarowali się najzupełniej.
Jeśli się do tego jeszcze doda Anglików, którzy zachowują się wprawdzie dyskretniej, lecz których we Francji było także niemało, można powiedzieć, że Francja była poprostu przygnieciona anglosaskim najazdem. Anglo-Sasi bili się za Francję, ale też zdobyli sobie za to w niej pewne prawa. Ten nierozmyślny i przyjacielski najazd nie pozostanie bez skutków. Fizjognomję Paryża zmienił najgruntowniej i niewiadomo, czy to miasto odzyska kiedy dawny swój wygląd.
Charakterystyczny wypadek, służący znakomicie jako ilustracja stosunku Amerykanów do Francuzów, zdarzył mi się w pewnej restauracji podczas śniadania. Tuż obok mnie przy stoliku siedziała jakaś para — pan i bardzo dystyngowana dama. Siedzieli tak blisko, że kiedy chciałem zapalić i otworzyłem pudełko z papierosami, mimowoli zwróciłem się ku tej damie z półukłonem, pytając ją o pozwolenie. Ku memu wielkiemu zdziwieniu odpowiedziała:
— Dziękuję. Ja nie palę.
Zdziwiłem się. Nie miałem przecież zamiaru częstować jej papierosami. Zacząłem myśleć nad tem, coby to miało znaczyć? Wreszcie domyśliłem się. Z powodu mego munduru wzięła mnie za Amerykanina, a ci mają zwyczaj częstowania pierwszego lepszego człowieka „drinkami“ lub papierosami. Z kompletnego braku zdziwienia i naturalnego tonu odpowiedzi mej sąsiadki można było wnosić, iż z tego rodzaju objawami uprzejmości amerykańskiej musiała się już gdzieś spotkać.