Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sywał w dalszym ciągu, ale zebrało ich się stosunkowo niewiele, ot, na jeden tom. Potem dostał pieniądze cioci Malci. Myślał, że potrafi z tem przetrzymać jakiś czas, że się będzie mógł habilitować...
Machnął ręką. Dotychczas jeszcze nie przebolał swego zawodu. Te intrygi, te względy, względziki, protekcye, kłaniania się...
Cóż było robić? Znowu wstępować do jakiej redakcyi i orać w ciężkiem jarzmie? Korzystając z resztek funduszów, wyjechał na wieś i tam w ciszy napisał komedyę. Sztuka miała powodzenie, ale nie przyniosła mu tyle, ile się spodziewał. Zaczął pisać drugą, a równocześnie otrzymał miejsce krytyka teatralnego. Wszystko to zajmowało tyle czasu, że o św. Franciszku z Assyżu trzeba było zapomnieć.
I druga sztuka się podobała. Zaczynał być sławnym. Powodzenie zachęciło go i dodało mu bodźca do pracy. Dużo zarabiał, bywał, zaczął używać świata. Był młody. W reszcie zakochał się i ożenił z panienką z dobrego domu, miłą, przystojną, ale nie majętną.
Po ślubie wyjechali do Włoch, gdzie spędzili cały rok. Pracował wówczas bardzo intensywnie, dużo widział, pisał listy z podróży, chcąc w ten sposób nagromadzić sobie materyał i utrwalić wrażenia, których później mógłby użyć do swej pracy.
I istotnie, po powrocie do kraju, robił w dalszym ciągu bardzo skrupulatne studya. Z tego czasu datują się jego szkice i rozprawy literackie o Dan-