Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem, Petrarce, o prymitywistach i t. d. Czasami odczytywał sobie stary, niedokończony szkic młodociany, równocześnie zaś przygotowywał do druku swoje zebrane listy z Włoch.
Naraz umarła mu żona po urodzeniu córeczki.
Mistrz zapatrzył się w okno i przez długi czas przyglądał się gorejącym na zachodzie szkarłatnym obłoczkom.
Wówczas przez jakiś czas nie mógł pisać. A i długo potem nie mógł bez bolu myśleć o Włoszech. Ograniczył się do pracy ściśle redakcyjnej. Prowadził dział literacki jednego z wielkich pism.Stary rękopis zamknął w szufladzie biurka, zaczął pisać powieści.
Nie ożenił się drugi raz. Oddał się cały wychowaniu córki.
Kiedy Wandzia zaczęła dorastać, stał na czele wielkiego wydawnictwa. Czas dzielił między córkę a swoje społeczne i towarzyskie obowiązki. Z konieczności musiał wiele bywać, brał udział w przeróżnych zjazdach, bankietach, kongresach, uroczystościach i t. d. Potem jeździł z córką za granicę, znowu pisał studya literackie, zaczął się żywo zajmować muzyką, której się Wadzia poświęciła. Przypadł wreszcie dzień jego jubileuszu. Pamięta dobrze; wyjął stary rękopis z biurka i patrząc na pożółkłe stronice, przyrzekł sobie, że do tej pracy powróci.
Ale nie powrócił.
O Wandzie zaczął się starać pewien młody