Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młodzi umieją żyć choćby samą literaturą — pomyślał.
Ale czemu wówczas tej pracy nie skończył? Wszak tylko o tem marzył, wierzył, że tą pracą za jednym zamachem uzyska sławę!
Nie miał sposobności poczynienia dokładnych studyów z zakresu scholastyki. Wiedział, że to zadanie trudne i wymagające ogromnej pracy. Dużo suchych ksiąg, średniowieczną łaciną pisanych, trzeba przewertować, aby módz napisać choć jedno rozsądne zdanie w tym przedmiocie. Przytem nie znał jeszcze Włoch. Zbyt wiele czasu tracił na odgadywanie krajobrazu ze sztychów i reprodukcyi, a św. Franciszka z Assyżu nie mógł sobie wyobrazić na innem tle. Tu zaś, przez nieznajomość rzeczy, można było zbłądzić łatwo, a najmniejsza drobnostka zepsułaby w zupełności styl. Dlatego odłożył tę pracę na później. Trzeba było przecie zarabiać na życie nowelami...
A później? Kiedy mu się udało sprzedać pierwszy tom?
Prawda, zarobił wówczas trochę pieniędzy, ale tyle miał potrzeb! Trzeba się było pokazywać między ludźmi, ubrać przyzwoicie. Starał się wtedy o jakąś stałą posadę. Pracy nie zaniedbywał, czytywał w tym kierunku bardzo wiele. Studyował „Sumę“ św. Tomasza z Akwinu, ale lektura szła opornie. Należało też gruntownie przeczytać „Boską komedyę“ i zaczął się uczyć po włosku. Nowele pi-