Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

widać, a zresztą, jak wyszedłem na brzeg, już go nie było, poszedł dalej.
To był z pewnością święty Antoni! — zadecydowała Dawidowa.
— Może to być — przyznał Dawid. — Może być! Święty Antoni! Osobliwie!