Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział IV.
DRGNIENIA.

Choć niby pogodny wobec żony i niefrasobliwy, Niwiński trosk miał niemiało. Utrzymywał się z pośrednictwa handlowego, a mianowicie dostarczał prowjantów różnym konsumom, co się czasem nawet nieźle opłacało, naogół jednak handlowych zdolności nie mając, nie mógł się pochwalić jakiemiś szczególniejszemi zarobkami. Ot, utrzymywał siebie i żonę i z trwogą myślał o nieuniknionych, a wciąż rosnących wydatkach.
Wogóle — był pełen niepokoju i obaw. Bał się o żonę, bał się, że w spodziewanej prędzej czy później burzy, zginą oboje. Nie miał na to, aby ją wywieźć do Szwecji czy do Francji i przerażała go myśl, że jest przykuty do Rosji i będzie musiał przeżywać wszystkie fazy jej rewolucji, a obawiał się, że one mogą być bardzo nieprzyjemne. Nie wierzył, aby naród, zerwawszy się z obroży, nie zechciał po swojemu użyć wolności. I oto była przyczyna, dla której coraz żywiej — wbrew temu, co mówił żonie — zajmował się wojną, rewolucją i zagadnieniami politycznemi. Teraz, kiedy mu przyszło myśleć co najmniej na miesiące naprzód, kiedy oprócz siebie i swego kuferka czuł na swych barkach brzemię odpowie-