Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

froncie słabi. Ale to trzebaby iść naprzód i iść, bo lada zatrzymanie grozi nieobliczalnemi następstwami.
— Dlaczego?
— Nie masz pojęcia, jaki to ciemny żywioł i jaka jest wśród niego straszna agitacja bolszewicka. Te bałwany istotnie wyobrażają sobie, że konstytucja to jest nowa carowa, a „respublikę“ tłumaczą jako „rież publikę.“ Przykro opowiadać, bo to wszystko wchodzi w zakres nieprawdopodobnych, niewiarygodnych anegdot. Wszystko huczy tylko „bez aneksji kontrybucji!“ — „precz z tajnemi pertraktacjami!“ — „precz z wojną!“
— Wszystko?
— Wszystko. Dziś tak, jutro inaczej. Dziś to nie jest niebezpieczne, bo odblask entuzjazmu rewolucyjnego w duszach został... Jedno zwycięstwo da tej armji wiarę w siebie i dowródzców i ochotę do czynów. Ale bez tego...
Dopił wina i silnie szklankę postawił na stole.
— Wszystko się rozlezie! Takiego bydła w życiu swojem nie widziałem! — dodał z pasją.
Niwiński uśmiechnął się.