Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A ty, złodzieju jeden, ty córuś! — szeptał pochylony nad nią Niwiński. — Jakiż to ty kawał „staremu“ zrobiłaś, że się tak śmiejesz, ty, czarownico, ty, córuchno tatusiowa! A kto będzie aj-luli, pies czy kot?
I usiadłszy przy kołysce, długo opowiadał coś dziecince w dziwnym futurystycznym dialekcie.