Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział XVI.
KONWULSJE.

Nie rzucaj tego wszystkiego do wiadra! Aparat cywilizowany dzisiejszego człowieka jest dosyć delikatny i łatwo ulega zepsuciu. Te wszystkie paskudztwa mogą zatamować wodociąg i będzie awantura. Czy chcesz, żeby ci służąca uwagi robiła?
Żachnęła się i rzuciła:
— Ach, daj mi święty spokój!
Zirytował się.
— Co to znaczy — „daj mi święty spokój!“ Jak śmiesz w ten sposób odzywać się do mnie, kiedy grzecznie i po dobroci zwracam ci uwagę, zmuszony do uczenia cię rzeczy, których się kulturalnej kobiety uczyć nie powinno.
Zła, zadąsana, czerwona, zaczęła się kłócić. — O przepraszam bardzo! — przerwał jej. — W czasach, jakie obecnie przeżywamy, każdy człowiek uczuwa ogromną potrzebę komunikowania się z ludźmi, choć trochę zbliżonymi do siebie. Cóż dopiero mówić o człowieku, którego się kocha! Otóż jeżeli miłość tego kochanego człowieka w takiej chwili zawodzi, to boli — i tego się nie zapomina.
Mówił, starając się zapanować nad sobą.
— Bo ty zawsze zaczynasz! — sarknęła złym, gderliwym głosem.