Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Znowu wina?
— A dlaczegoż-by nie? Znalazłem wspaniałe, kaukaskie. Dzikie trochę, ale ma taki mocny, korzenny zapach i taki ogień... Wieczór będzie piękny, siądziemy sobie na balkonie, będziemy gadali...
Westchnęła zcicha.