Strona:Jerzy Bandrowski - Czarci.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swiadczywszy się tedy głęboko, że nie żywi wobec mnie ani cienia złych zamiarów, otworzyłem walizki, wypakowałem z nich to, co mi było najpotrzebniejsze, zjadłem resztę kupionego na drogę smażonego kurczęcia, popiłem pozostałem w manierce podróżnej czerwonem winem — herbaty z powodu późnej nocy nie można już było dostać — poczem położyłem się, przeżegnałem, otuliłem się jak należy i westchnąwszy kilka razy, zasnąłem mocno.