Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Konie rżą i wierzgają ze złości,
Świnki pobiegły za płotki
I na znak nielojalności
Wlazłszy po ryje w błoto,
Łotrem cię zwą i niecnotą.
Wszędzie bunt, szemrania, drwiny.
Nawet drób, ta głupia trzoda,
Przybrawszy poważne miny
I uciekłszy do ogroda,
Depce grzędy, grządki, kwiatki,
I od tej czarnej czubatki
Począwszy, a na kogucie
Skończywszy, wliczając kaczki
I gęsi, głupie łajdaczki,
Wszystko drwi, że ty w surducie
Chodzisz, w butach — wreszcie,
Kto-by tam to wszystko zliczył!
Pomyślałem: Wy się cieszcie,
Mnie Bóg rozumu użyczył
I wiem, przy kim siła, władza!
Twój Bryś cię, panie, nie zdradza!
Wydaj wyrok, ukarz tę głupią gromadę
Uczcij zasadę! —
Pan przeciąga się i ziewnie:
— Tak jest, Brysiu, pewnie, pewnie,
Ale powiedz mi, czy krowy,

28