Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



GOSPODARZ I BYDEŁKO.

Wstał gospodarz; wyszedł rano na podwórze.
Bryś go zoczył i poskoczył ku niemu w te pędy,
Mówiąc; — Byłem dziś już wszędy,
Pan wie, że mu wiernie służę,
Obiegłem obejście, stajnie —
Wszystko ładnie, jak zwyczajnie —
I przy podoju byłem z dziewkami w oborze,
I pilnowałem, jak karmiono konie —
Całą noc stróżowałem i mojej obronie
Mój pan zaufać może.
Do śpichrza dobierali się chłopi — jak dęby!
Wiedzą dobrze ich łydki, że mocne mam zęby!
I Bartka odegnałem od Kasi! —
Tak się Bryś panu przymila i łasi.
A widząc, że pan go pieści,
Aby zyskać odznaczenie
I uróść coś niecoś w cenie,
Rzecze: — Nowe niosę wieści!
Każde słowo prawda święta!
Bunt w obejściu i powstanie!
A to — przeciw tobie, panie,
Zbuntowały się bydlęta!
Wół ryczy, woła, że jarzmo nazbyt go uciska,
Dziwne na ciebie wymyśla przezwiska,
Krowy półgębkiem sprośne powtarzają plotki,

27