Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
MARUNA.

Pocoś przyszedł?

WALA.

Przebacz mi, doprawdy...
nie mogłem... Klnę się Bogu... Jagna! — Ja tu
nie chcę ci czynić wyrzutów...

MARUNA.

Wyrzutów?

WALA.

Piję od rana — by zebrać odwagę,
albo się przemóc, uciec... Kląłem ciebie
niegdyś, dziś jeszcze... lecz w tej chwili... Boże!
Na wiecheć słomy starłaś moje życie...
lecz ja... nie! nie klnę! — ja cię błogosławię
za sen mój, za to krótkie moje szczęście...
Odejdę zaraz. Jużem cię zobaczył —
Powiedz mi jeszcze raz, żeś mnie kochała!

MARUNA.

Nie kochałam cię nigdy.

WALA.

Jagna!

MARUNA.

Czego chcesz? powiedziałam ci już, — możesz odejść tedy.