Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Anny, byłem też przekonany, że wody bardzo przypadną mi do smaku. Niestety! Jakże odmiennego uczucia doznałem po trzech, czy czterech dniach. Wyrażenie Sama Wellera, że wody te „mają smak ciepłego żelaza“, daje dalekie jedynie pojęcie o ich obrzydliwości. Jeżeli coś może zmusić chorego do szybkiego odzyskiwania zdrowia, to tylko myśl, że musi aż do chwili absolutnego wyzdrowienia, pić codziennie szklankę tej wody. Przez całe sześć dni piłem ją sumiennie i o mało nie umarłem. Wtedy wziąłem się na sposób i wypijałem po niej szklankę wisky z wodą sodową i to mi przynosiło niejaką ulgę. Wielu znakomitych lekarzy mówiło mi potem, że alkohol neutralizuje działanie wód żelazistych, ja zaś jestem bardzo zadowolony, że wpadłem akurat na to, czego mi było potrzeba.
Jednakże picie wód stanowiło tylko drobną cząstkę męczarni, którym byłem zmuszony poddać się w ciągu tego pamiętnego miesiąca, najnieszczęśliwszego w całem mojem życiu. Przez pierwsze dwa tygodnie wypełniałem sumiennie przepisy doktora, nic nie robiąc, włócząc się po domu i ogrodzie i dwa razy dziennie jeżdżąc w wózku na wody, co do pewnego stopnia stanowiło urozmaicenie w monotonji mojego dnia. W jeżdżeniu wózkiem, zwłaszcza dla nieprzyzwyczajonego, jest jakiś urok, absolutnie niezrozumiały dla osoby postronnej. Myśl chorego pochłania całkowicie poczucie ustawicznego niebezpieczeństwa. Jest przekonany, że lada chwila może się wywrócić, zwłaszcza, gdy widzi przed sobą rów, albo świeżo wy-