Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ły skwer sam zrobić. Dziwne im to było, bo tego tylko wzajem żadał, aby o tych jego usługach Zarząd Miejski wiedział i jednego — jak mówił — pragnął za to odznaczenia.oto. aby wejść do Zarządu Koła Przyjaciół Harcerstwa, tego samego, w którem zasiadał pan Wiceprezydent Miasta. Nie zastanawiali się długo nad tem i chętnie mu te wzajemne, drobne przysługi wyświadczyli.
Robota była radosna, rosła w oczach. Już po kilku tygodniach gdy Dyrektor ich gimnazjum przyszedł obejrzeć „corpus delicti” — przyczynę tylu nieodrobionych lekcji, jego żartobliwy stosunek do rzeczy zamienił się na entuzjastyczny, tak wielkie były zmiany i wyczuwalny zamysł przyszłych urządzeń. Uściskał Stefka, Tarzana, palnął od serca małą mówkę i zapowiedział, że całe gimnazjum urządzi „Dzień Pracy”, wspólnie pracując tu, na tem boisku.
„Dzień Pracy” odbył się 11 listopada i plonem jego było zniesienie dużej wyniosłości gruntu w północnym rogu placu, która już od dawna niepokoiła pracujących swemi rozmiarami. Obecnie, dziki wielkiej liczbie sił ludzkich, znikła bez śladu.
Ale przyniósł z sobą i wielkie, groźne niebezpieczeństwo. W prawdzie wszyscy w „Czwórce” z małemi wyjątkami pracowali od przeszło miesiąca