Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mie tego nazwać po imieniu, nie umie zawczasu przewidzieć. Czasem potrzebuje — podpowiadania, często potrzebuje pomocy w wykonaniu. Ale to gruby błąd, co Adam myśli. Młodzież — i może tylko ona jedyna z samej swej istoty — jest demokratyczna, sama sobie stanowiąca swój rząd.
Niezupełnie takiemi słowami myślał Hubert, był przecież jednak za młody, aby sobie sprawę jasno uświadomić. Ale tę demokratyczność młodzieży wyczuwał intuicją urodzonego wychowawcy i do niej stosował metodę swego postępowania. I miał głęboką rację.
Już nazajutrz zaczęła się praca. Miała im przynieść wiele radości i wiele ciężkich doświadczeń i prób, zanim skończyła się zwycięstwem.
Schodzili się każdego popołudnia na trzy godziny pracy. Dyżury tak były ułożone, że na każdego wypadała robota co 3 dni. Z początku zresztą i to było za dużo, bo brakło łopat, kilofów, taczek. Dopiero z końcem października zjawił się jak Deus ex machina pan Zaworowicz, przedsiębiorca budowy dróg, który pożyczył narzędzi, wskazał drogę do technika-rysownika, dzięki czemu uzyskali należyte plany roboty, ba! własnym sumptem opłacił furmanki dla wywiezienia usuniętego gruzu hen, aż na szosę michałowską, nieledwie podejmował się ca-