Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzekę w obramowaniu wysokich wierzb, długie bulwarty czyste, miłe położenie nad samą rzeką, o w środku miasta — kwiaty. Na oknach, słupach, chodnikach. Długie, długie smugi kwiatów. Oglądaliśmy 4 nowe dzielnice. Przywiozłem trochę zdjęć, to wybijemy w numerze. Teraz tylko trzeba smarować artykuł i gotowe.
— No, a teraz co dwaj „ludowcy„ powiedzą? — rzucił Adam.
— Dlaczego „ludowcy”? — pytał Edek.
— Nie wiesz, przecież Jurek i Zbyszek postanowili cierpieć za miliony ludu.
— Spokojnie, młodzieńcze! Cierpieć za nikogo nie chcemy. A ten lud polski, jak go nazywasz ironicznie, to już przestał nareszcie cierpieć i narzekać.
— Oho, zaczyna się referat!
— Referat, nie referat, ale możecie posłuchać? — dorzucił Zbyszek. — Szczerze mówiąc, jechałem z Jurkiem trochę z trwogą, ale przed wami musiałem nadrabiać miną. Pojechaliśmy ot, tak, bez planu, bez mapy powłóczyć się po polskich wsiach. Chodziło nam o rozmowy z młodymi chłopakami, oświatowcami. Bałem się, że natrafimy na zupełnie innych niż spotkaliśmy. Może mieliśmy szczęście, ale spotkaliśmy ludzi rzetelnie i ideowo pracujących. Może byli twardzi, czasami zbyt ostrzy w swych po-