Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stko. Jak jeden mąż postanowili iść do prokuratora.
Była już chyba szósta wieczór. Pokojówka z trudem wpuściła chłopców do mieszkania prokuratora Musieli długą chwilę czekać.
— Czem mogę służyć? — zapytał ich w swoim gabinecie prokurator.
Posypały się słowa bezładne, chaotyczne, oskarżające. Początkowe zainteresowanie prokuratora przemieniło się w gniew, w oburzenie.
— Panowie, jesteście smarkaczami. Komisja starostwa stwierdziła, że wszystko w porządku, oglądali ludzie fachowi, a wy będziecie sądzić?! Lepiej do nauki się weźcie, a nie sądźcie ludzi takich jak pan Zaworowicz. Dla tego człowieka mam pełen szacunek, ugruntowany na faktach. Wstyd panowie! A pan, panie Szott, jest starszym i zachciewa się panu jakichś bzdur awanturniczych. Oto skutki czytania kryminalistycznych powieści.
Chłopcy byli bladzi z oburzenia. Hubert z ledwością zdławionym głosem wyraził żal, iż „zajął tyle czasu panu prokuratorowi”.
Wyszli. Przez chwilę nie mogli dojść do siebie.
Co robić, kogo przekonać?
Szli w milczeniu. Każdy z trudem rozgryzał ten ciężki problem.