Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzrokiem wbił się w niebo poza oknem. Zastanawiał się.
Chwilę milczenia przerwał Adam:
— Musimy w tę sprawę wejść. Musimy wykryć szwindel!
Krzysiek był temu przeciwny:
— Po co, od czego jest policja, władze? Nie ma potrzeby mieszać się w to. Tyle mamy spraw własnych. A skąd pewność, że Adam powiedział prawdę?
— No, to dlaczego czekamy na Tarzana? — odrzucił Hubert. — Mylisz się, Krzychu. Choć rozmiem cię. My musimy się zająć tą sprawą. Może nie całą sprawą, ale musimy wskazać władzom bezpieczeństwa, iż dzieje się niedobrze, że ktoś poprostu okrada powiat.
Czekali znów długo w milczeniu. Wreszcie przybył Tarzan. Był na miejscu, wypytywał nawet robotników, ale ci nie umieli mu nic powiedzieć, albo raczej nie mogli, bo natychmiast wdał się majster i wyrzucił Tarzana z betoniarni.
Teraz poczęli planować, budować chytrą zastawę. Więcej nikogo nie wtajemniczyli. Sami mieli się zająć tą sprawą. Następnego popołudnia Hubert myszkował wokół betoniarni.
Na drodze spotkał swojego kolegę z gimnazjum.