Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O całej tej sprawie zapomniał już dawno Konrad, Ale przeznaczenie widocznie inaczej chciało.
W kilka dni potem, gdy kilku chłopców siedziało w izbie, przekonując Huberta co do programu wspólnej wycieczki z harcerkami — wpadł do izby Adam.
Dyszał ciężko, a twarz miała wyraz ponury.
— Żebym ja go złapał, żebym… — charczał, łapiąc ogromnemi łykami powietrze.
— Uspokój się! Co się stało? — zapytał Hubert.
— On, on, — ten drań…
— Konrad, daj mu wody. Niech ochłonie!
Woda okazała się pomocną.
— Znacie Zaworowicza? No, ten, który tak pomógł przy urządzaniu Ogródka Jordanowskiego, a za to chciał, byśmy ogłosili wszew wobec, że to on zrobił.
— No, to co?
— Takiego lisa i padalca jeszcze, jak żyję, nie widziałem.
— No?!
— Pamiętacie drogę w stronę lasu i Jedynej Sosny? Otóż on za grubą gotówkę ma zrobić drogę z płyt betonowych do Woli. Robi, a jakże. Kilka dni temu oglądaliśmy z Konradem płyty. Byliśmy zdziwieni, poco do płyt na końcach powstawiane są ka-