Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak to szło. Skupieni w grupkach wokół wysuwających się na czoło przywódców robili swoje, rzucali się tam, gdzie im przekorny duch wskazywał przeszkodę. Ile w tem było żywiołości, a ile wywołała dyskretna ręka Adama, trudno było dociec. Conajwyżej wiedzieć coś o tem mogli obaj zastępowi, Tarzan i Konrad, których Adam ściągał co tydzień do swego pokoju na długie rozhowory i odsłaniał tajemnice „wodza niewidzialnego“. Lecz ci, choć sami tkwili w tym kołowrocie dziejących się rzeczy, zżymali się na nowe porządki, bo trapiło ich, że ster pracy zastępów wymyka im się z rąk.
Rzeczywiście, pluton pracował w rozbiciu, grupkami. Część „niestowarzyszonych“ chodziła luzem. Zbiórki zastępów dziwnie zszarzały. Ograniczyli je do dwóch w miesiącu, lecz mimo to nieobecności zdarzały się nadal. Postarano się nadać tym zebraniom nowy ton: formę nieomal towarzyską, część dyskusyjną, „żywą wiedzę“ o Polsce, specjalizację w łączności i „o-p-l-gaz“ na wysokim poziomie fachowym.
A mimo to zbiórki spychane były wciąż na dalszy plan przez owe coraz wyłaniające się „prace realne“, konkretne, które rozsadzały normalny tok pracy.
To też w kołach „opozycji”, wiernej „skautingo-