Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
∗             ∗

Szwejk szykował się do wyjścia na miasto, aby się rozejrzeć za jakim pinczerem stajennym, gdy u drzwi zadzwoniła młoda dama i pytała o nadporucznika Lukasza. Obok niej stały dwa ciężkie kufry, a na schodach dojrzał Szwejk jeszcze czapkę posłańca, który schodził na dół.
— Nie ma go w domu — rzekł Szwejk twardo, ale młoda dama weszła tymczasem do przedpokoju i wydała Szwejkowi kategoryczny rozkaz:
— Wnieście kufry do pokoju.
— Bez pozwolenia pana nadporucznika nie można — rzekł Szwejk. — Pan nadporucznik nakazał mi, abym bez jego zezwolenia nigdy nic nie robił.
— Zwariowaliście, czy co? — zawołała młoda dama. — Przyjechałam do pana nadporucznika w gościnę.
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szwejk. — Pan nadporucznik jest na służbie i wróci do domu dopiero w nocy, a ja otrzymałem rozkaz wyszukania dla niego pinczera. O żadnych kufrach nic nie wiem. Teraz zamykam mieszkanie, więc proszę, aby pani wyszła. Mnie nikt nic nie powiedział, a żadnej obcej osoby, której nie znam, nie mogę pozostawić tutaj w mieszkaniu. Tam w naszej ulicy u cukiernika Bielczyckiego zostawili w mieszkaniu jakiegoś człowieka, a on sobie otworzył szafę, zabrał, co mu się podobało, i poszedł.
— Ja nic złego o pani nie myślę — mówił Szwejk dalej, widząc, że młoda dama załamuje ręce i płacze — ale zostawić pani tutaj nie mogę. Sama to pani rozumie, ponieważ mieszkanie zostało oddane pod moją opiekę, a ja jestem odpowiedzialny za każdy drobiazg. Dlatego jeszcze raz grzecznie panią proszę, żeby się pani nie fatygowała wcale mnie przekonać. Dopóki nie otrzymam rozkazu, ani brat ani swat mi nie rządzi. Bardzo mi przykro, że muszę z panią w taki sposób rozmawiać, ale w wojsku musi być porządek.