Strona:Jarema.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozkoszą, zabierał się właśnie do odśpiewania drugiéj zwrotki, gdy Huber nagle w bok go szturchnął i zawołał:
— Czyś zwaryowal? Śpiewasz, jak chłop, jak pastuch — ty przecież wojak! Ludzie śmiać się będą. Patrz, tam kapral już się śmieje, a furyer patrzy się na ciebie, jak na raroga.
I chcąc zatrzéć czemprędzéj niekorzystne wrażenie, jakie według jego zdania pieśn Jaremy wywarła, na całém szynkowém zgromadzeniu, zaczął donośnym głosem śpiewać rapsod ulubionej piosenki, szturchając Jaremę, aby mu wtórował:

...O mein lieber Augustin,
Eins, zwei, drei, eins, zwei, drei,
O mein lieber Augustin,
Eins, zwei, drei, vier!

Zawstydzony Jarema, uwierzył w nieprzyzwoitość, którą popełnił, i jak mógł biedny starał się gardło swoje do piosenki Hubera nastroić. Ale wtór nie szedł jakoś, dopiero furyer z kancelarji wojskowej podtrzymał piosenkę Hubera silnym basem, wybijając takt pięścią na stole.
Piosnka niemiecka odniosla zwycięztwo w szynku u Jośka. Jéj melodya powszechnie znajoma i treść nader prosta, pomogly jéj wiele do zwycięztwa. Więc téż wkrótce zabrzmiał cały szynk tą pieśnią, a jakkolwiek ona tylko z jednéj składała się zwrotki, śpiewano ją przeszlo pół godziny.