Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kolegę, — zobaczy coś ciekawego na ulicy, wstąpi się kupić.
A oto koniec roku.
— Jeszcze tylko miesiąc, trzy tygodnie.
Czy będzie napisane na dole cenzury czerwonym atramentem: „Promowany“, czy może — na drugi rok?
Klasówka przedostatnia, odpowiedź ostatnia, — na poprawkę. Jeszcze czas na wysiłek. Każdy ma przedmiot, którego jest pewien, a drugiego się boi.
A rozrywki? — Wycieczka, kino, teatr, wystawa; a bibljoteka, przedstawienie, świetlica?
Zauważyłem, że na szkołę skarżą się ci, którym w domu jest dobrze, którym dom dużo daje różnych rozrywek; albo tacy, od których rodzice żądają, żeby się dobrze uczyli, chociaż nie są zdolni, i nauka z trudem im przychodzi.
Niezawsze winien ojciec, że mało zarabia, niezawsze winien uczeń, że nie ma dobrych stopni. — Mówią często:
— Gdybyś chciał.
Chce nieborak, ale nie może podołać.
— Zdolny, ale leniwy.
Może do jednego zdolny, do drugiego nie. Jeden dobrze pisze wypracowania, a nie może rozwiązać zadania. Jeden nieśmiały gorzej zawsze odpowiada, drugi nie umie prędko myśleć, trzeci nie ma pamięci —