Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeden ma silną wolę, drugi łatwo się zniechęca.
Jeżeli słyszy się, że szkoła trudna, nudna, surowa, niesprawiedliwa, to że nic nie może być doskonałe. I tak i tak, i to i to. Radość, wesołość, dobro; ale i żal i gniew i bunt.
Przyjemnie dostać zegarek albo rower, ale będzie i zmartwienie, gdy się zepsuje. — Przyjemnie mieć dobrego kolegę, ale będzie i sprzeczka i tęsknota, gdy kolega zachoruje.
Może i troski szkoły są ciekawe, a niepowodzenia i trudności budzą myśl. — Cymbał, kto chce, żeby zawsze wszystko łatwo.
Jeden niezdolny chłopiec taką sobie wymyślił zabawę:
— Kiedy robię zadanie, liczby — to są żołnierze. A ja — wódz. Odpowiedź — twierdza, którą mam zdobyć. — Gdy mi źle wypadło, znów zbieram rozbitą armję, robię nowy plan bitwy, — i wiodę do ataku.
— Wiersz którego mam się nauczyć na pamięć, to aeroplan. Każdy wyraz nauczony — to sto metrów w górę. — Nauczę się bez błędu, — szybuję sobie równo trzy kilometry wyuczonego wiersza. Tak przyjemnie ani razu się nie zahaczyć.
— Jak piszę, jestem szoferem. Litery i wyrazy przepisane — to przebyta droga podróży. Jeżeli mi się uda ładnie cały wiersz