Wiedzą o tem mali gazeciarze i sprzedawcy cukierków, znają prawidła, które są tajemnicą dla ich szczęśliwszych rówieśników. Wiedzą jak uniknąć wypadku i spotkania z nieuczciwym człowiekiem: nie brak w dużem mieście oszustów i awanturników; mówią nawet, że są ludzie, którzy kradną, porywają dzieci.
Opowiedział raz chłopiec taką swoją przygodę:
Stał przed kinem i oglądał fotografje. Zbliżył się do niego duży, prawie dorosły chłopak i pyta się:
— Chodź do bramy, chcesz, to cię za darmo wprowadzę?
Dobrze: weszli do bramy.
— Zdejm buty, bo przejdziemy tylnem wejściem.
Głuptas rozebrał buty.
— Daj, to ci potrzymam.
Wprowadził go do sieni.
— Poczekaj tu, zobaczę, czy kino już otwarte.
Poszedł i rozumie się, nie wrócił.
— Musiałem na bosaka wracać do domu. Poleciałem do wuja, bo się bałem, że mnie mama zbije.
Jeszcze opowiadanie drugiego znów chłopca:
— Jakiś pan, porządnie ubrany pytał się, czy chcę zarobić złotówkę. Dał list i kazał
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/49
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.