Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ TRZECI.
Lewek Rechtleben tęskni — Lewek Rechtleben płacze.

Takie wszystko dziwne i nowe, tak niepodobne ani do Gęsiej, Krochmalnej, ani Smoczej ulicy.
Dom parterowy w lesie, ani podwórka, ani rynsztoka. Drzewa jakieś dziwne z kolcami. Łóżka stoją nie przy ścianie, a rzędami, nie w małym pokoju, a w dużej sali, jak ta, gdzie wesela się odbywają. Na obiad była dziwna zielona zupa, a później mleko. Czapki z płótna i szelki do spodni. Wieczorem nogi się myje w długiem blaszanem korycie. Trzeba spać samemu w łóżku, poduszka słomą wypchana. I jeszcze okna pootwierane: złodziej wejść przecież może. A mama i tata daleko.
I Lewek Rechtleben pierwszego zaraz wieczora się rozpłakał.
Niedługo trwał płacz, bo jakże nie zasnąć po dniu, tak pełnym nadzwyczajnych przygód?
Ale i nazajutrz, gdy po śniadaniu było trochę wolnego czasu, Lewek znów zaczął płakać.
— Do domu!
Dlaczego chce jechać do domu? — Może głodny? — Nie, nie jest głodny. — Może mu zimno? — Nie, nie jest mu imno. — Może sam spać się boi? — Też nie. — Może w dom u ma więcej zabawek? — Nie, wcale nie ma zabawek.