Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



— Maciuś, coś ty narobił — mówi smutny król. Maciuś, opamiętaj się, bo grozi ci wielkie niebezpieczeństwo. Szkoda, żebyś się zmarnował. Przyjechałem cię ostrzedz. Boję się, że przyjechałem za późno. Byłbym przyjechał już tydzień temu, ale od czasu, jak dzieci prowadzą pociągi, koleje wasze są do niczego. Od samej granicy musiałem jechać na chłopskich furach. Może i lepiej się stało, bo przejeżdżałem przez różne wsie i miasteczka i wiem, co mówi o tobie naród. Maciusiu, jest źle, wierzaj mi.
Smutny król w największej tajemnicy opuścił swoje państwo i przyjechał ratować Maciusia.
— A co się stało takiego? — zapytał się Maciuś wzburzony.
— Stało się dużo złego, tylko ciebie oszukują, przed tobą ukrywają, ty nic nie wiesz.
— Wiem wszystko — obraził się Maciuś, codzień przecież czytam gazetę. Dzieci powoli się przyzwyczajają, komisja pracuje. A żadna reforma nie może wejść w życie bez wstrząśnień. Wiem, że jest nieporządek.
— Słuchaj, Maciuś, ty czytasz tylko jedną gazetę, tylko swoją gazetę. Tam wszystko kłamią. Przeczytaj inne gazety.