Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Dobroczyńcy.


Jakie to wielkie szczęście módz myśleć, że mądrzy są mądrzy, że wielcy są wielcy, ze szczęśliwi są szczęśliwi, że uczciwi są uczciwi, że cnota jest cnotą, że wiara jest wiarą, że wiedza jest wiedzą — i tak bez końca.

Tak... tak.
Przyjdzie jeden głupi mądry, rzucisz okiem na małego wielkiego, otrzesz się o nieszczęśliwego szczęśliwego, spotkasz nieuczciwego uczciwego, zahaczysz o cnotę niecnotę, ujrzysz wiarę niewiarę, zawadzisz o wiedzę niewiedzę.
Tak... tak.
Przecież to bardzo paskudne, opiekunowie i opiekunki ochron urządzają doroczne uroczystości przedwakacyjne z pierniczkami.
Gdybym ja w przystępie szału zgodził się na wzięcie udziału w uroczystości przedwakacyjnej