Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Weźmy naprzykład gałęź lewej ściany szałasu Bartyzka. Znalazł ją Terlecki i przygotował sobie pod drzewem, tymczasem chłopiec z grupy A wziął ją, położył pod krzakiem; potem podarował Gajewskiemu. Gajewskiemu zabrał ją Maciaszek i chciał zamienić na grzyb. Jednakże poznał swą własność Terlecki, a dla uniknięcia sporów dał Ulrichowi. Ulrichowi, jak wiadomo popsuł się szałas, gałęź czas jakiś była u Lokajskiego. Po wielu przygodach wróciła do Maciaszka, dana była do współki Bartyzkowi i nie przyniosła mu szczęścia. — To tylko zgruba opowiedziana historya jednej gałęzi, a ile ich jest w każdym szałasie?
Bartyzek poznał się z Pogłudem podczas zbierania grzybów, a z Dąbrowskim, — bo jest Pogłuda parą. I we trójkę w dwa dni wznieśli szałas, a Suwiński pomógł go okopać.
Kiedy przybył Kopka i Kasprzycki i powstała myśl założenia towarzystwa opieki nad bezdomnymi, chcieli powiększyć szałas; ale mógł się nie udać, więc obok zaczęli budować drugi, ze wspólnem podwórzem. — Wiele im przysporzyło to trosk, bo wśród bezdomnych iluż jest ludzi z burzliwą przeszłością i niespokojnym temperamentem.
Przyszedł Brzozowski, zaczął się bić, mocować, siadać na wale, — zepsuł ścianę, groził, że cały szałas zniszczy. — Przyszedł Trześniewski, głupie bajki opowiadał, a gdy nie chcieli go słuchać, zaczął na szałasie robić gniazdo bocianie i dach uszkodził. — Dał Maciaszek gałęź, i dar ten kością im później stał w gardle; chcieli już oddać, choć mówi przysłowie, że kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera, — Maciaszek jednak nie chciał odebrać gałęzi i groził zburzeniem całej siedziby. — Znów kogoś przygarnęli, zaczął Kopkę krzywdzić, waryatem go przezywał. — Aż to, czem grożono im ciągle, stało się czynem: w czwartek, podczas