Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIWNY ŚWIAT.

Za zczerniałym, niegdyś białym parkanem, ciągnie się nasz dom, aż prawie ku Wiśle samej.

Obok parkanu tylko dwa sklepy frontowe w parterowym, murowanym budynku, pralnia i sklepik spożywczy. Garkuchnia należy już do sąsiedniego domu.
Olbrzymi podwórzec prowadzi do czteropiętrowej poprzecznej oficyny, za którą jest drugie podwórko.
Po prawej stronie pierwszego stoi przylepiona do parkanu spleśniała i przewiewna altana, którą zajmuje stróż z żoną, pomocnikiem i czworgiem dzieci. Po tej stronie ciągną się stajnie dorożkarskie, wozownie i mieszkania ludzkie — naprzemian.
Wynajęte i zamieszkałe jest tu wszystko,