Przejdź do zawartości

Strona:Jantek z Bugaja - Blade kwiaty z wiejskiej chaty.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
78
Jantek z Bugaja

— Lecz, czubatko, ja was proszę,
Jak was kocham, w sercu noszę,
Com wam dziś opowiedziała,
By tylko ja i wy wiedziała.
— Ale sumiennie, nie powiem
Nikomu, a co się dowiem
Od was, jarzębiatko młoda,
To jest u mnie „kamień, woda“.
Tak dwie kury rozmawiały,
Obmawiały i gdakały,
Cały dzieńby tak mówiły,
Lecz się same pokłóciły.
— A tyś taka! — taka z ciebie!
I z pazurkami do siebie.
— Wynoś się mi z moich śmieci,
Biją się, aż pierze leci,
Ta za grzebień, ta za pierze,
Poczęły się wodzić szczerze,
I co przedtem naszeptały,
Głośno wszystko wygdakały.
Aż przyleciał kogut na to,
Łup czubatą, jarzębiatą,
— A bajczarki, a niecnoty,
A co to, to za kłopoty!
Głupia bajka, tak powiecie,
Lecz wieleż bab jest na świecie,
Które jako te dwie kury,
Takiej samej są natury.
Gdy się zejdą, wnet rozmowy,
Różne bajki i obmowy,
A potem, z gadania tego,
Gniewy, bitki, wiele złego...