Kiedy jeszcze Pan Jezus był małym chłopczyną,
Często tkliwie się pieścił z Matką swą jedyną,
Raz przyniósłszy Maryi uzbierane kwiatki,
Bawił się na kolanach ukochanej Matki;
Maluchnemi rączkami objął ją za szyję,
I takiemi słowami począł czcić Maryę:
„Święta Maryo, święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad Panny...“ — tak dalej z czcią wielką
Wymawiał te tytuły, Jezus młodociany,
Które są w litanii do Najświętszej Panny.
A Najświętsza Panienka z rozkoszą słuchała,
Słodkiej mowy Synaczka nic nie przerywała;
A gdy Jezus maleńki wymówił: „Królowa
Korony polskiej...“ — wtedy Matka Jezusowa,
Mocą Syna swojego, w duszy swej ujrzała,
Jaką Ojczyzna nasza przyszłość będzie miała.
Świętych i święte polskie, dni sławy, niedoli,
Nasze krzywdy, cierpienia, krew i łzy w niewoli.
I Najświętsza Panienka rzewnie zapłakała
Polski, co ją królową wybrać swoją miała.
Przed Synem swym, dzieciną, padła na kolana,
Tak poczęła Go prosić, cała łzami zlana: