Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciwko, która tak ustawicznie płacze? Udusiła własne dziecko, a teraz zmora ją gnębi i nie może znaleźć ani chwili spokoju. Tak, tak...
Pan Bielawski wyszedł z kuchni, a Anielka z przerażenia zapomniała o własnych łzach. Nigdy w życiu nie słyszała, żeby rodzona matka mogła coś podobnego zrobić i przecież wcale inaczej nie wyglądała od reszty kobiet. Wyjęła znowu w tej chwili fotografję z za bluzki, popatrzyła na nią i poczęła całować. Po chwili płakała już, a Anielka płakała z nią razem. Poprostu trudno było Izy powstrzymać. Przecież ta kobieta nigdy już więcej swego dziecka nie zobaczy. Ale dlaczego popełniła taką okropną zbrodnię?
Przez całe popołudnie Anielka pozostawała pod wrażeniem tej okropności. I nagle zapragnęła wszelkich szczegółów dokładnie się dowiedzieć, więc zaraz po podwieczorku wymknęła się do sieni, oczekując z niecierpliwością Staśka. Może on coś więcej wiedział. Ale zanim jeszcze ujrzała go w mrocznym korytarzu, odczuła nieoczekiwaną ochotę sprawienia mu jakiejś przyjemności, więc pobiegła szybko do swej izdebki i zniosła nadół wytapetowane drewniane pudełko, które otrzymała od Wojtka na pożegnanie. Staśkowi z pewnością to pudełko bardziej się przyda.
— Co ty wyprawiasz! — zawołał Stasiek na widok pudełka, lecz oczy jego zabłysły radością.
— Nic nie wiem o tem, — odparł na zadanych przez Anielkę kilka pytań na temat owej nieznajomej kobiety z więzienia. — Mogę się dowiedzieć o wszystko od jednego z dozorców, jak będę