Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie obchodzą. Same sobie radźcie. Aniela też nie jest lepsza od innych.
Dopiero po dłuższej chwili milczenia, pani Bielawska poczęła przychodzić do siebie. Anielka najchętniej zapadłaby się pod ziemię ze wstydu. Stasiek wstał i wyszedł z kuchni, nie oglądając się już ani razu. Pan Bielawski zasłonił twarz czytaną gazetą, a żona jego poczęła wpisywać rachunki do wielkiej księgi.
— Ach, jakże Anielka teraz jej nie lubiła! Za żadne skarby dłużej tu nie pozostanie. Chce wyjechać, jeszcze dzisiaj, albo poszuka sobie innego miejsca.
Z rozpaloną głową stała Anielka przy kuchni, układając setki planów. Jednakże każdy plan zkolei upadał i pozostało tylko jedno: wytrzymać i pozostać. Cóż mogła począć? Tak jej było smutno i źle, bo przecież nikogo bliskiego przy sobie nie miała, ktoby podzielił z nią chociaż codzienne zmartwienia i doznawane przykrości.
— Nie jestem taka, jak inne, — przemknęło Anielce przez myśl. — Nie jestem taka. Nikt mnie nie rozumie. Jestem sama, zupełnie samiuteńka na świecie.