Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lawska w kuchni, zastanawiając się dłuższą chwilą, aż wreszcie kazała Anielce wyjść na miasto boso. Anielka potem ze wstydu prawie się nie orientowała, jak to wszystko dalej poszło. Poprostu z sieni domu, w którym mieszkali państwo Bielawscy i w którym nigdy nie spotykało się nawet żywego ducha, znalazła się Anielka nagie przy boku pani Bielawskiej, w sklepie z obuwiem, gdzie pokazywano jej lekkie i ciężkie, piękne i mniej ładne skórzane pantofelki, a jej ani na chwilę jedna tylko myśl nie opuszczała:
— Żeby tak znaleźć się nagle w domu!
Jednakże, gdy potem szła tuż za panią Bielawską na plac targowy, pochylała się co pewien czas, aby spojrzeć na swe nowe pantofle. Ładne zresztą były, nie można narzekać! Wspaniałe pantofle! Anielka już nawet zaczęła błogosławić ten uparty gwóźdź, który nie chciał wyjść z zelówki, bo dzięki niemu miała teraz przecież nowe pantofle. Twarzyczka Anielki rozjaśniła się radością. Nawet myśl o awanturze, jaka ją czekała przy obiedzie, nie mogła tej radości przysłonić. Ale, gdy Stasiek usiadł naprzeciw niej przy stole i gdy pan Bielawski zanurzył łyżkę w zupie na znak, że wszyscy obiad mogą rozpocząć, Anielce serce zabiło mocniej w piersi.
— Słyszałeś, co się stało? — zwróciła się pani Bielawska do męża, jednocześnie wymownym wzrokiem spoglądając na Anielkę. — Mistrz piekarski Bączek i jego szanowna małżonka zamierzają zaszczycić nas w niedzielę swoją wizytą!
— Co takiego! — pan Bielawski spojrzał zdzi-