Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stasiek wstał z miejsca, jego biada chłopięca twarz była teraz całkiem poważna.
— Ja pójdę za ciebie, — rzekł krótko. — A co fest pani Kudelskiej? Kto jest teraz przy niej?
— Więc ty ją znasz? — zdziwiła się Anielka.
— Przecież moja matka wynajmowała dla niej pokój w tym domu. Chciała koniecznie tutaj zamieszkać, dlatego...
Teraz znów Stasiek się zawahał i zmieszał się nagle, gdy pytający wzrok Anielki spoczął na jego twarzy.
— Muszę iść, bo już późno, — usprawiedliwił się wreszcie. — O tem może powiem ci kiedyś indziej.
Ale ciekawość Anielki paliła się Już jasnym płomieniem.
— Pani Kudelska zawsze wieczorem stawia na oknie zapaloną świecę, — usiłowała podtrzymać rozmowę.
— O tem nie powinnaś nikomu mówić, — doradził Stasiek dziwnie obcym głosem, — bo mogłabyś wiele zmartwienia przysporzyć. Pani Kudelska prawdopodobnie też cię o to prosiła.
Twarzyczka Anielki spłonęła wstydliwym rumieńcem.
— Ja przecież nikomu innemu nie opowiadam! — wyszeptała, obrażona nieco. — Te twoje rysunki zabiorę któregoś innego dnia!
Gdy jednak znalazła się na górnej platformie schodów, odwróciła się nagle i obejrzała nieśmiało. Twarzyczkę już miała bledszą, a serce zmiękło jej również.