Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ale to nie twoja robota, — rzekła, przyglądając się rysunkom ze zdziwieniem.
— Naturalnie, że moja, możesz mamę zapytać, — triumfował Stasiek. — Potrafię jeszcze ładnie rysować, jak mam dużo czasu.
Anielka spojrzała na Staśka z niemym podziwem. Nagle odczuła, że i on tutaj, w warsztacie stanowczo nie był na odpowiedniem miejscu.
— Powinieneś zostać rysownikiem, — rzekła nieśmiało, zwracając się doń po chwili. — Pomów na ten temat z matką.
Ale Stasiek potrząsnął głową:
— Ja muszę zarabiać. Trzeba zaciąć zęby i pracować. Może kiedyś, później, jak będą miał więcej pieniędzy... wtedy gwizdnę na wszystko, zwiążę tłomoczek i wyruszę w świat.
Spojrzenia dwojga młodych spotkały się w tej chwili i połączyły się w blasku radosnych nadziei na przyszłość.
— Jabym też chciała w świat powędrować, — zwierzyła się Anielka, — wszystko jedno dokąd. — Nagle jednak zawołała, pod wpływem nieprzyjemnego przypomnienia: — Boże święty, muszę przecież biec do Bączka naprzeciw, i... i, — Anielka zawahała się, a Stasiek nie mógł pojąć, co jej się nagle stało. Ma Staśkowi powiedzieć, czy lepiej nie? Ale Staśkowi przecież można wszystko zaufać.
— Słuchaj, pani Kudelska na górze jest chora — wyszeptała po chwili namysłu. — Prosiła, żebym ją wytłumaczyła w przędzalni na ulicy Młyńskiej, ale zupełnie nie wiem, kiedy będę mogła się tam wyrwać.