Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

giej zaś należało uczynić ją trochę cieńszą. Takich nierównych kawałków pani Bielawska poprostu znieść nie mogła, to też Anielka pośpiesznie resztą bochenka zamknęła do kredensu, położyła na każdym kawałku ukrajanym odrobinką sera i śpiesznie zbiegła do sklepu.
Jakże ten czas dzisiaj prędko mijał! Anielka powinna jeszcze pobiec do mistrza piekarskiego Bączka naprzeciw i zamówić u niego okrągłe drożdżowe placuszki na niedzielę. Pozatem musi koniecznie oczyścić do wieczora miedziane rondle i mosiężną maszynkę do kawy. Pani Bielawska zapowiedziała, że wieczorem będą piekły drobne ciasteczka dla gości, więc przy pieczeniu Anielka też będzie musiała pomóc swej chlebodawczyni. Czy uda jej się wymknąć na chwilę z domu i skoczyć do przędzalni?
— Spóźniłaś się dzisiaj, — wyszeptał Stasiek, gdy Anielka wreszcie z talerzem w ręku ukazała się w warsztacie. — Za chwilę sam przybiegłbym na górę! Patrzcie, co za kromki chleba! Dzisiaj napewno majstrowa chleba nie krajała!
I Stasiek z apetytem zatopił białe zęby w świeżym chlebie, a Anielka uśmiechnęła się doń wesoło.
— Otwórz tamtą szufladę, jest w niej coś dla ciebie! — rzekł Stasiek po chwili.
— Tak, co takiego? — zaciekawiona, podbiegła Anielka do długiego stołu.
Gdy otworzyła szufladę, dostrzegła na białym papierze wyrysowane dwie głowy ludzkie o długich włosach, sympatycznych twarzach i radośnie błyszczących oczach.