Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kołku, to znów zatrzymywała go na leżącej w łóżku kobiecie.
— Którą mamy teraz godzinę? — zapytała chora po chwili. — Może już Aniela zdjąć świecę z okna i zgasić Bardzo Anieli dziękuję i prosiłabym, żeby Aniela nie opowiadała o niczem pani Bielawskiej. Pani Bielawska z pewnością nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że Aniela mnie odwiedza. Najlepiej będzie nic nie mówić.
Anielka skinęła głową. Przeczucie jakiegoś straszliwego losu, prześladującego tę kobietę, przemknęło przez umysł Anielki i zrodziło w jej sercu współczucie dla nieszczęśliwej. Nawet zmęczenia już teraz Anielka nie odczuwała, mimo to jednak chora nalegała, aby jak najśpieszniej udała s:ę na spoczynek.
— Przecież Aniela musi znowu wcześnie wstać jutro, — tłumaczyła, — jeżeliby Aniela mogła podczas jutrzejszego dnia do mnie wstąpić, to byłabym niezwykle zadowolona.
— Tak, a w nocy? Może mam tu przynieść moją pościel i spać razem z panią? — zaproponowała Anielka.
Blady uśmiech przemknął po wychudłej twarzy chorej.
— Aniela ma bardzo dobre serce, — wyszeptała, — ale to byłoby naprawdę zupełnie zbyteczne. Panna Chudzelewska, która mieszka w sąsiednim pokoju, z pewnością tu jeszcze do mnie wstąpi, jak będzie wracać do domu, a w danej chwili już mi nic absolutnie nie potrzeba.
Jak dziwnie się wszystko dzisiaj składało.