Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głowę w ramiona i poczęła biec szybko ulicą, nie zważając wcale na to, że potrąca idących wolniejszym krokiem przechodniów.
— O Jezus, — szeptała tylko coraz bardziej przerażona, a pośpiechem swym wywoływała uśmiech na twarzach sąsiadów, stojących przed drzwiami swych domów.
— Ale się dziewczyna śpieszy! — wołał ze miechem mistrz piekarski Sączek — Acha, bo tam ztyłu władza idzie!
Zrobił przytem taką minę, że wszyscy obecni nagle, śmiejąc się głośno, poznikali wewnątrz swych domów.
Pani Bielawska, nie orjentując się w tem wszystkiem, kroczyła majestatycznie z szumem spódnic, w stronę swego mieszkania. Czarny aksamitny beret przekrzywił się jej trochę na głowie, ale mimo wszystko pani Bielawska wyglądała niezwykle wspaniale i elegancko. Dopiero, gdy weszła do pokoju i przejrzała się w lustrze, zawrzała gniewem, który postanowiła pomścić na Anielce.
— Aniela też się opuszcza w pracy, jak tylko nikt jej nie pilnuje! — zawołała. — Czy był ktoś w sklepie?
Anielka zarumieniła się, nalewając pośpiesznie wody do maszynki po kawie. Miała wrażenie, że wszystko się przed nią w jednej chwili zawali. Dopiero po chwili zaczęła przychodzić do siebie.
— Listonosz ten list mi oddał, — ośmieliła się wybąkać.
— Co, list! Dla mnie? — Pani Bielawska nie posiadała się ze zdziwienia. — Niesłychane rzeczy,