Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oderwała się aa chwilę od pracy i spojrzała w stronę kanapy, gdzie babcia obierała uważnie jabłka. Matka Staśka w tym jednym momencie stała się całkiem innym człowiekiem. Jakiś smutek odzwierciadlił się na jej twarzy, dokoła wąskich ust i Anielce przyszło na myśl, że matka Staśka musiała być bardzo zmęczona. Ale trwało to tylko przez jedną krótką chwilę. Potem znowu na twarzy jej ukazał się uśmiech, którym potrafiła zdobywać serca wszystkich i była znowu gotowa do opowiadań i żartów.
O czem jednak myślała? Gdzie wogóle był Staśka ojciec? Anielka doszła do wniosku, że go przecież jeszcze nigdy nie widziała.
— Jak pani Bielawska pozwoli, to cię chętnie nauczę prasowania, — rzekła znowu matka Staśka. — Zapytaj, jeżeli masz ochotę.
Wypowiedziawszy te słowa, spojrzała przyjaźnie na Anielkę. Anielka nawet miała wielką ochotę. Najlepszy dowód, że tak radośnie biegła zawsze z bielizną do małego domku na Górnej ulicy i wchodząc do izby ze swym ciężarem, nigdy nie zostawiała drzwi otwartych, tylko je troskliwie za sobą zamykała.
— Zaczekaj, zaraz z tobą pójdę, — zawołał ktoś za Anielką. Był to Stasiek, który zazwyczaj wychodząc z domu, nie omieszkał zapytać matkę: — Czy mam coś przynieść z miasta?
Anielka słyszała to pytanie przez okno i widziała, jak całował matkę w rękę. Jakże obydwoje byli do siebie podobni, ten Stasiek i jego matka! Stasiek był grzecznym chłopcem. Anielka była