Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Płonące pragnienie dowiedzenia się czegoś o życiu tych ludzi, nie dawało poprostu Anielce spokoju.
Najchętniej codziennie rano biegłaby na ulicę, wstępowałaby do każdego domu i odwiedzała wszystkich tych ludzi, zamiast na dole sprzątać pokoje pani Bielawskiej, które właściwie wcale nie były brudne. Po sprzątaniu pani Bielawska kazała jej przeważnie cerować wielkie dziury w pończochach.
Ileż zdrowia Anielce te podarte pończochy zabierały! Bez życia, jakby sennie spoczywały w jej rękach, jedna po drugiej, spoglądając na nią z ironicznym uśmiechem swemi ciemnemi potężnemi dziurami. I tak Anielka musiała siedzieć godzinami całemi, najprzód przeszywając ową dziurę wielkiemi ściegami, a potem przeplatając te ściegi bawełną, łączyła je z sobą, że wreszcie dziura była zapełniona i poprostu nikt nie mógł się domyśleć, w którem miejscu przedtem się znajdowała. Poco aż tyle zachodu? W domu Anielka robiła to o wiele prościej. Ktoby tyle czasu poświęcał podartym pończochom! Pani Bielawskiej poprostu włosy stanęły dęba na głowie, gdy ujrzała, po raz pierwszy jak Anielka ceruje pończochy. Nie, to było kompletnie nie do pomyślenia! Na szczęście pani Bielawska miała dużo energji i dużo silnej woli.
Anielka musiała więc siedzieć i cerować przyzwoicie. Zegar cykał na ścianie, za oknem uśmiechało się życie, a w kuchni rozbrzmiewały wciąż pełne niezadowolenia gderania pani Bielawskiej, które przerywało od czasu do czasu głębokie