Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mym przedstawiała swą n«wą pomocnicę, a znajome te lustrowały Anielkę od stóp od głowy.
Anielka nie zwracała uwagi nawet na ironiczny uśmiech pani Trzeciakowej, nie zwracała również uwagi na groźną miną pani Bielawskiej, która do swych pomocnic zazwyczaj zwracała się bardzo oficjalnie.
— Mam nadzieję, że dam sobie z nią radą, — usłyszała Anielka głos pani Bielawskiej, jakby gdzieś z bardzo zdaleka. — Inaczej nie przyjmowałabym jej przecież do swego domu.
Pani Bielawska wytarła nos maleńką białą chusteczką, której widok zbudził Anielkę do rzeczywistości.
Tutaj w mieście nie wypadało nawet nosa porządnie wysmarkać. Nie mogła sobie wyobrazić, jakim cudem można było wycierać nos takim maleńkim skrawkiem gałganka. Widocznie przesuwało się nim tylko pod nosem, aby wszyscy mogli widzieć prześliczną koroneczkę.
Właśnie Anielka rozmyślała nad tem, gdy nagle pani Bielawska i jej znajoma odskoczyły od siebie, jak dwa spłoszone koguty. Wszycy dokoła poczęli uciekać. Kobiety zostawiały swe kosze, biegnąc w stroną straganów, za któremi się chroniły. Po krótkiej chwili zdziwiona Anielka została zupełnie sama na środku targowego placu. Co się stało? Czyżby rzeka przybrała? Czyżby powódź? Niby błyskawice, przebiegały te myśli przez głowę Anielki. I nagle, o Boże święty! Anielka wybuchnęła głośnym, serdecznym śmiechem. Małe tłuściutkie prosię biegło przerażone przez plac, usiłując schro-