Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nić się przed swym prześladowca, w tłumie kupujących ludzi. Widocznie prosię to uciekło swemu właścicielowi. Wreszcie biedactwo, nie mogąc znaleźć żadnego lepszego schronienia, ukryło się pod jakimś wozem. Trzeba mu było koniecznie drogę zastąpić, trzeba je było schwytać. Postawiwszy swój kosz na ziemi, podbiegła Anielka w jednej chwili do wozu. Zupełnie nie była teraz podobna do tej Anieli w białym fartuszku, kroczącej przy boku chlebodawczyni na bazar. Stała się znowu ową Anielką z Wielkiej Wsi, która zdyszanym wieśniakom pomagała teraz łapać uciekające prosię.
Tłum ciekawych otoczył wreszcie schwytanego prosiaka, który począł się rozglądać dokoła swemi małemi oczkami.
— Niech panience Pan Bóg nagrodzi, — zawołał wieśniak, odbierając Anielce prosiaka. — Panienka pewno też nie tutejsza? Tutejsze, miastowe dziewczęta boją się nawet kury, myślą, że ich gotowa zadziobać. A panienka skąd?
— Z Wielkiej Wsi, obok Wiatrowa, — zaśmiała się Anielka, lecz natychmiast na widok tłumu zebranych ludzi, przerażona, przeistoczyła się znowu w Anielę w białym, zabłoconym przez prosię fartuszku.
Odetchnęła z ulgą, usłyszawszy po chwili niezadowolony głos pani Bielawskiej. Co ona zrobiła! To dobre było, ale tam, w rodzinnej wiosce. Zaszumiało jej w uszach i oczy zaszły mgłą.
— Jak Aniela jeszcze raz zdobędzie się na coś podobnego, to natychmiast odeślę Anielę do domu! — zawołała zirytowana pani Bielawska, po-